Wg mnie film wcale nie jest taki nudny i bez większych problemów można go obejrzeć na raz. Fakt, mnóstwo tam jest patetycznych kwestii (scenę z ojcem stojącym tyłem do słońca tak, że go wyśmienicie opromienia już mogli sobie darować, tak samo jak resztę jego wywodów, z których wiele się powtarza). Ideologicznie nie można mu nic zarzucić strasznego, zresztą mimo wszystko realizatorzy stawiali jednak na stronę wizualną i efekty, jakie zawarli w obrazie.
Nawiasem mówiąc spodziewałam się większej roli tej przyjaciółeczki Raya z początku. Myślałam, że będzie chociaż jakaś walka heroin czy coś... a tu zupełnie ani słówka. Poza tym punkt kulminacyjny (cała akcja uruchomienia parozamku i konsekwencje tego) jakoś bardzo im się rozciągnął i dlatego w końcu już widza męczy to ciągłe napięcie, które jest utrzymywane właściwie na tym samym poziomie przez długi czas.
Pozycja obowiązkowa dla fanów steam punku, moim zdaniem. I polecam obejrzeć z dobrymi słuchawkami - niektóre efekty dźwiękowe są tego warte :)

dokładnie