PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=228096}
8,1 851
ocen
8,1 10 1 851
Kino no tabi
powrót do forum serialu Kino no tabi

Nędza

ocenił(a) serial na 2

Przewidywalne, pretensjonalne, bezpłciowe. Postacie poniżej krytyki, słaba animacja, przeciętna muzyka. A przede wszystkim płytkie jak kałuża.

ocenił(a) serial na 9
PanJapko

To ciekawe, a może jakieś uzasadnienie? Oglądał Pan wszystkie odcinki? Które były przewidywalne, pretensjonalne albo bezpłciowe? Dlaczego postacie są poniżej krytyki? I tak z ciekawości zapytam, które anime według Pana nie jest płytkie?

ocenił(a) serial na 2
kidd_bamboo

Po pierwsze, bez "pan", bo to jest internet i brzmi to śmiesznie.
Uzasadnienie? Zera się nie definiuje. Kino no tabi to popłuczyny po Małym Księciu, nafaszerowane truizmami po brzegi.
Nie pamiętam już konkretnych odcinków, więc ciężko mi wskazać. Za to pamiętam kilka pojedynczych motywów, jak lewitujące rozgadane czołgi czy panowie kładący, czyszczący i rozbierający tory. Że nie wspomnę o żenującej historii Hermesa.
Tak, oglądałem wszystkie odcinki, wliczając w to pilota (country of tower czy coś w ten deseń).
Postacie nie mają za grosz charakteru. To tylko nośniki historyjki, bez żadnej barwy, ot pionki.

Które anime nie jest płytkie? Ot choćby Paranoia Agent, Texhnolyze, Haibane Renmei. I nie zrozum mnie źle - serial nie musi być głęboki, żeby był dobry. Ale kiedy jest płytki podczas gdy sili się na intelektualizm - jest źle.

ocenił(a) serial na 9
PanJapko

Hm.. przyznam, że pilot i te dwa filmy, które obejrzałem po serii są słabe. Tyle, że różnią się też od serii tym, że wszystko w nich jest dopowiedziane do końca i faktycznie nie pozostawia za wiele do namysłu a puenta jest subtelna jak spadające kowadło, podczas gdy seria ma ciekawe i zaskakujące zwroty akcji i zakończenia. W liczbie mnogiej, bo traktowałbym to jako zbiór opowieści.
Fakt, inspiracja Małym Księciem nasuwa się sama, motyw podróży po odmiennych "światach" i poznawania ich zwyczajów jest bardzo podobny, co nie znaczy przecież, że jest to zły wzorzec. Tyle, że tematyka opowiadań w tym anime jest zupełnie inna, więc ciężko mówić o kopiowaniu tej książki. Co więcej, wydaje mi się, że prostota tej serii, oszczędność dialogów i animacji a także bardzo ogólne zarysowanie charakterów poszczególnych opowiadań przypominają prostotę i urok przedstawiania świata właśnie w Małym Księciu.
Nic do zarzucenia nie mam też głównej postaci, która jest raczej obserwatorem i która stara się nie ingerować w "inne światy". Czasem postępuje dobrze, czasem źle. Nie można przyłożyć do niej jakiegoś szablonu, nie posiada też cech charakteru, które by przyćmiły tło.
Wydaje mi się, że w całej serii najważniejsze jest właśnie tło, które traktowałbym raczej alegorycznie niż dosłownie. A jest w nim wiele zachowań ludzkich, które można by odnieść do naszego świata. Powiedziałbym wręcz, że każda opowieść ma swój motyw przewodni. I najciekawsze jest właśnie to jak bohater odnosi się do tego motywu i jak się w stosunku do niego zachowuje. Do tego też służy Hermes. Nie przywiązywał bym wagi do tego, że jest to gadający motocykl, który powstał w jakiś niezrozumiały sposób, jest on po prostu narzędziem do wydobycia myśli bohatera.
Lewitujący rozgadany czołg? Absurd, ale w tym konkretnie opowiadaniu jest zabawnym motywem, bo nie wiadomo co jest rzeczywistością a co wytworem "pisarza". Panowie czyszczący, rozkładający i składający tory na polecenie administracji jakiegoś państwa, którzy nie są w stanie nawiązać z nikim żadnego kontaktu i nie wiedzą nawet o swoim wzajemnym istnieniu. Zgrabna alegoria totalitaryzmu jak również etosu pracy w Japonii. Możemy przejść po kolei każdy odcinek, myślę, że znalazłoby się wiele ciekawych nawiązań.

Niestety nie oglądałem żadnego z nich a widzę, że są od jednego autora i że zapowiadają się ciekawie. Muszę nadrobić w wolnej chwili.

ocenił(a) serial na 2
kidd_bamboo

Okej, inspiracja, niech będzie, nazwijmy to tak. I nie, nie jest to zły wzorzec, sam bardzo lubię Małego Księcia. Może jest to jeden z powodów, dla których tak bardzo nie lubię Kino no Tabi - bo szkoda patrzeć na to, co się tą książką inspiruje, no ale zostawmy to.
Co to głównej postaci, jest to typowa dla anime klisza, że główny bohater jest obserwatorem, żeby widz mógł się z nim utożsamiać. Z tym, że z reguły twórcy starają się nadać mu przynajmniej cień barwy. To czego się czepię teraz to prawdopodobnie semantyka, ale pierwszy plan jest właśnie po to, żeby przyćmiewać tło. Przy czym zgodzę się, że ta seria nie była nastawiona na psychologię - problem w tym, że inne cechy też tu leżą.
I tu dochodzimy do sedna - każdy odcinek rozbija się o wielokrotnie powielony schemat. Jak już po 2-3 odcinkach zapoznałem się z ogólnym tematem anime, zacząłem snuć przypuszczenia, jak będą wyglądały kolejne przystanki bohatera - w większości się potwierdziło. To anime jest po prostu na wskroś banalne, nieodkrywcze i przejmująco NUDNE. Nigdzie nie zostałem zaskoczony (poza losowymi bzdurami jak fruwające czołgi), ogólnie im bardziej się zagłębiałem, tym mocniejsze odnosiłem wrażenie, że to adaptacja filozoficznych przemyśleń z bloga dwunastolatka.
Hermes jest bardziej wymówką niż narzędziem - sztucznie uzdatnia wszystkie przygody, istnieje po to, żeby monologi wewnętrzne przerobić na dialogi (bo monologi nie byłyby wystarczająco fajne). To amatorski zabieg, który i ja stosowałem jak zaczynałem bazgrać opowiadanka lata temu.
Wiem, co prezentowała sobą scena z torami, nie potrzebuję tłumaczenia, chociaż to z etosem pracy nazwałbym nadinterpretacją.

Haibane Renmei i Texhnolyze są jednego autora (Yoshitoshi Abe), Paranoia Agent jest Satoshiego Kona.

ocenił(a) serial na 9
PanJapko

Hm.. szczerze mówiąc nie kojarzę drugiego takiego anime, żeby bohater był obserwatorem, ale zastrzegam, że nie widziałem wszystkich anime. Jakieś anime na ten przykład? Wydaje mi się, że widz z reguły się utożsamia z głównym bohaterem, niezależnie od tego czy jest to książka czy film i niezależnie od tego jakie cechy posiada ten bohater, a przynajmniej z reguły zamiarem autora jest, by spojrzał na świat oczami bohatera.
Owszem, jest schemat. Za każdym razem Kino przyjeżdża do nowego "świata" zawsze spędza tam trzy dni, poznaje specyfikę czy też problem danego świata, po czym przenosi się do następnego. No ale to są tylko ramy każdej opowieści. Treść w każdym przypadku jest inna.
A jaki jest według Ciebie główny temat tego anime?
Zarzucasz, że jest banalne i nieodkrywcze. No ale jakby na to nie spojrzeć, Mały Książę też jest również niezwykle banalną i nieodkrywczą historią, a mimo to jest urzekający. Chyba właśnie urok MK tkwi w tym, że jest prosty, nieprzeintelektualizowany a postacie są bardzo ogólnie określone. Podobnie jest w przypadku Kino No Tabi. Cały urok polega na tym, że jest to bardzo proste anime, nie ma w nim patosu, niezrozumiałych pseudointelektualnych dialogów, umoralniających puent, fajerwerków graficznych...
To prawda, wprowadzenie Hermesa nie jest to specjalnie wyszukanym sposobem na prowadzenie dialogu, ale przypuszczam, że gdyby przez całą serię widz otrzymywał monologi wewnętrzne bohatera to dopiero mogłoby być nudno. Zresztą, wydaje mi się, że w książce jest łatwiej przeprowadzić monolog, a w filmie jest to raczej trudne, jeśli nie niemożliwe.
Nie tłumaczę dla Ciebie filmu, tylko opisuję jak odebrałem te sceny o których wspomniałeś.

Masz może jeszcze jakieś tytuły godne polecenia, albo takie które należałoby omijać?

ocenił(a) serial na 2
kidd_bamboo

Nie kojarzysz? Ot choćby większość filmów Ghibli, Madoka, Spice and Wolf, Hack Sign (tu aż skrajność).
Jest różnie, są postacie tworzone po to, żeby się z nimi utożsamiać, bywa wręcz przeciwnie, to zależy od koncepcji. Czasem jest to forsowane, czasem idzie naturalnie. Problem w tym, że w KnT ta główna postać to nic więcej niż medium, ot takie chodzące oczy. Można się kłócić, że to część koncepcji, ale koncepcja ta jest uboga.
Tu mówię, że semantyka. Ogólnie raczej zarzucam brak pierwszego planu, tu nie ma niczego poza tłem, chociaż to też zależy od punktu widzenia, ale nie chce mi się filozofować o bzdurach.
Mały książę zasadniczo różni się od KnT - ma motyw przewodni, polegający na przedstawieniu degradacji świadomości na drodze dziecko-dorosły. Cała podróż MK i jego spotkanie z narratorem skupia się na tym właśnie przesłaniu. Do tego dochodzi jeszcze poboczny koncept róży i kilka drobnych smaczków. Wszystko zaś dzieje się w miarę spójnym świecie przedstawionym, a nie w porozsypywanych losowo państewkach. Najważniejsze jest jednak to, że MK stworzył koncepcję i ją zrealizował. KnT korzysta z gotowego konceptu i nic nie wnosi.
Cały urok polega na tym, że nie ma tu nic, co mogłoby zainteresować, zachwycić, czy w ogóle wnieść cokolwiek.
Oczywiście, zostawienie tego w formie monologu byłoby jeszcze gorsze, ale są inne, mniej oklepane sposoby.

Co do polecanek - zależy, czego oczekujesz. Te które podrzuciłem to mądre serie do posiedzenia w fotelu po obejrzeniu i porozmyślania na temat tego, co się właśnie obejrzało.
Jeśli chcesz świetnej serii ot "do oglądania" to mogę polecić Ghost in the Shell: Stand Alone Complex.
Jeśli chcesz czegoś bardzo konceptualnego i niecodziennego, ale jednocześnie lekkiego i przyjemnego, to absolutnie Haruhi Suzumiyę.
Jeśli chcesz czegoś z podwójnym dnem to FLCL - pod kilkumetrową warstwą absurdalnej i toczącej się z tempem bolidu komedii masz kilka dramatów.
Jeśli chcesz klasyka, którego wstydem jest nie znać, Cowboy Bebop (zasadniczo seria bez wad).

A co omijać? Przede wszystkim Air (najgorsza rzecz, jaką widziałem w życiu), 5 centimeters per second (prze-prze-prześliczna oprawa wizualna, ale fabularnie woła o pomstę do nieba. W sumie jeśli chciałbyś obejrzeć dla samego cieszenia oczu, to nawet warto obejrzeć, ale ostrzegam przed resztą), druga seria Darker than Black (pierwsza fajna, ale ta druga to potwór), Opowieści z Ziemiomorza (studio Ghibli, które zawsze robiło rewelacyjne filmy dopuściło się tego koszmarka chyba tylko dlatego, że reżyserem był syn Miyazakiego)

ocenił(a) serial na 9
PanJapko

Z podanych przez Ciebie przykładów, tylko kojarzę twórczość Ghibli, z którego udało mi się oglądnąć prawie wszystkie tytuły ale nie bardzo widzę tam bohatera jako obserwatora lecz raczej jako czynnego uczestnika fabuły, który kształtuje i zmienia otaczający go świat. W KnT mówiąc o obserwatorze, chodziło mi konkretnie o bierność Kino, która raczej nie próbuje ingerować w "światy" i zmieniać reguł w nich panujących, nawet jeśli są niesprawiedliwe. Jest podróżnikiem i niezaangażowanym obserwatorem, który tylko poznaje i bada, a cała seria jest rozrzuconymi niechronologicznie fragmentami podróży, która jest celem samym w sobie.
Zgadzam się więc w pełni, że w porównaniu z Małym Księciem są to różne dzieła co do treści i przekazu jaki niosą. I bardzo dobrze, bo KnT nie kopiuje jego treści, a jedynie sposób narracji i motyw podróży oraz poznawania innych "światów". Gdyby poruszało tematy te same co w MK, to w takim przypadku z pewnością można by je uznać za jego marną ekranową kopię. Jak dla mnie jest to tylko inspiracja i to bardzo zgrabnie przeprowadzona. A poza tym bardzo dobre kino podróży i jednocześnie anime, które wyróżnia się spośród tych, które do tej pory widziałem. Subtelne, proste, nieprzegadane, z wolnym tempem narracji a jednocześnie momentami zaskakujące i pozwalające widzowi zastanowić się nad tym co zobaczył.

Dlatego tak mnie zdziwiło to co napisałeś w pierwszym poście, ale z naszej rozmowy wynikałoby, że po prostu wszystkie cechy, które dla mnie są mocnymi stronami tego anime dla Ciebie są jego największymi wadami. I bardzo dobrze, bo nudno by było gdyby wszyscy nie różnili się w swoich ocenach. Poznałem Twoje argumenty i właściwe ten temat chyba można uznać za zamknięty.

Co do tych i wcześniejszych tytułów, to wielkie dzięki za info, trochę nowych i intrygujących rzeczy się pojawiło i wiem już co będę oglądał przez zimę:)

A tak z ciekawości zapytam: widziałeś może któreś z tych anime: Mushishi (serię a nie film), Seirei no Moribito, Akira, Wolf's Rain (ale tylko do 26 odcinka), Samurai Champloo albo Mononoke?

ocenił(a) serial na 2
kidd_bamboo

Okej, w sumie dalsze ciągnięcie tematu byłoby czystym przerzucaniem się erystyką i tymi samymi argumentami ubranymi w inne słowa, więc faktycznie można dać sobie spokój.

Mushishi widziałem, nie zachwyciło mnie. Tzn pomysł fajny, audiowizualnie super, ale schematyczność szybko mnie odrzuciła. Mocno nierówne, były odcinki przykuwające i ciekawe, były takie, gdzie każda minuta dłużyła mi się jak godzina. Mocne 5 ode mnie, może naciągane 6.
Akira to klasyk, oglądałem za gówniarza i w sumie niewiele pamiętam i chyba nie całe wtedy zrozumiałem, muszę sobie odświeżyć.
Wolf's Rain czytałem tylko mangę. Strasznie mi się nie spodobało, ale to powszechna opinia, ponoć anime jest milion razy lepsze. Może obejrzę, bo szeroko polecane, no i Yoko Kanno muzykę robiła.
Mononoke oglądałem i uwielbiam. Piękny świat przedstawiony, koncepcja graficzna, klimat przedwiecznej Japonii, stwory ciekawe, a rytuały cieszące oko.
Reszty nie widziałem, przejrzę na MALu, może się którymś zainteresuję.

PanJapko

Moim zdaniem większość filmów ghibli wcele nie ma motywu obserwatora. Może na samym początku, lecz później jest to zazwyczaj standardowa przygoda, z bohaterem w centrum akcji.

ocenił(a) serial na 2
Annkoo90

Hmm. Spirited Away bardzo mocno skupia się na postawieniu głównej postaci w roli obserwatora. W Lapucie też. I w Howl's. W Kiki w sumie też, choć mniej.
Porco Rosso, Nausicaa raczej nie.
W Mononoke tak pomiędzy.

PanJapko

Ziemiomorze Ghibli jest niestety ciosem w plecy dla fanów książek z tego cyklu. :/

ocenił(a) serial na 2
Annkoo90

Książek nie czytałem. Film mnie mocno zniechęca.

PanJapko

Książki są bardzo dobre, szczególnie pierwsza część "Czarnoksiężnik z archipelagu", którą można też traktować jako samodzielną opowieść, bez kontynuowania cyklu. Nie warto sugerować się filmem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones